Samej autorki chyba nie trzeba nikomu przedstawiać. Prezenterka telewizyjna, podróżniczka, autorka książek, ale także modelka i bizneswoman. Dla mnie kobieta cud. Mądra, silna, rozsądna, która czerpie z życia garściami. Często krytykowana: matka, a zasuwa po świecie, zamiast siedzieć w domu z córką i rysować. Podejrzewam, że jest świetną matką, ale kobieta rodząc dziecko nie staje się innym człowiekiem, nie porzuca swoich pasji i marzeń. Poza tym wiatru nie można powstrzymać.W jednym z wywiadów Wojciechowska opisywała organizację tych wyjazdów. Jej córka wyjeżdża razem z nią, a w zasadzie dzień prędzej. To Marysia wybiera się w podróż z dziadkami, czy tatą, a mama zostaje w domu. Potem obie wracają i spędzają razem czas.
www.styl.pl |
W tej książce możemy przeczytać historie różnorodne, począwszy od kobiety bokserki, poprzez opiekunkę słoni, po operacje plastyczne. Na mnie największe wrażenie wywarł reportaż, który opowiada o Carmen, walczącej na ringu z mężczyznami w celach zarobkowych. Widziałam już tę niesprawiedliwą walkę w programie pod tym samym tytułem i byłam wstrząśnięta, czytając jeszcze bardziej. Tutaj poza obrazem zawarte są też dodatkowo cenne przemyślenia i emocje Martyny. Bardzo przeżyłam też historię porzuconych słoniątek, to w końcu moje ulubione zwierzęta.
"Słoń jest dla człowieka symbolem szczęścia. Człowiek dla słoni mógłby
być symbolem nieszczęścia.
Płaci, żeby mógł postawić na półce figurkę
słonia z prawdziwej kości słoniowej. Oczywiście na szczęście..."
Ale
jednak najważniejsi są tutaj ludzie. Kobiety silne, słabe, młode,
stare, piękne, brzydkie, białe, czarne, biedne i bogate. Kolorowe ptaki.
Niezwykłe. Polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz